-Co???? Co? Co co co?- Patrzałam po kolei po twarzach pozostałych. Nie mogłam uwierzyć, że żeby wejść do podziem trzeba przejść przez ŚCIEKI!!!! FUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUJ!!!!!!
-Musimy- Powiedział Luc pokazując na przejście.
-Nie ma mowy! Nie wejdę tam- Założyłam ręce i zrobiłam obrażona minę.
-To idziemy bez Ciebie- pokierował się w stronę wejścia.
-Ale Luc! Jeśli pójdziemy bez niej to od razu nas nie wpuszczą- Odparł Sasarai. Jego brat uderzył się w czoło.
-No to stosuję brutalna metodę- Odparł.
-Co ty wyprawiasz? Puszczaj mnie! SŁYSZYSZ?!!!- Krzyczałam na niego. Po chwili leżałam w wielkiej w śmierdzącej kałuży z ścieków.
-Fuuuj! Zabiję Cię! Przez Ciebie cała cuchnę!- Wrzasnęłam.
-Mogłaś sie ze mną nie wykłócać- Odparł Luc po czym weszli do ścieków. Szliśmy długo przez te cuchnące ścieki. Nic tylko brudna woda i droga.
-Długo jeszcze?- Zapytałam.
-Sasarai, długo jeszcze?- Alison delikatnie pociągnęła go za rękaw.
-Długo jeszcze braciszku?- Zapytał go Sasarai. Luc sie nagle zatrzymał i nastała cisza.
-Jak mnie nazwałeś?!- Zapytał go wkurzony (Strzał w dziesiątkę Sasarai!!!).
-Zapomniałem! Mam do Ciebie mówić ,,Kochany Braciszku"- Powiedział zaczepnie jego bliźniak. Luc by się na niego rzucił, lecz nagle coś wpadło do wody gwałtownie, że nas chlusnął mocno (Nie no! Mokra drugi raz z rzędu!).
-Ukatrupię go!- Warknęłam. Nagle do nas przypłynął chłopak o jasno brunet włosach.
-Cześć wam!- Zawołał do nas z szerokim uśmiechem. Po chwili zauważył, że ja i także Luc palimy się ze wściekłości.
-Ajajajajajaj!- Zawołał przerażony.
-Spokojnie braciszku! Nie jesteś przyjacielsko nastawiony do innych- Powiedział Sasarai.
-Ja Ci dam mnie tak nazywać!- Warknął Luc.
-Cześć! Jestem Alison, to Sasarai, Luc, Lisa i Jacques!- Alison jako jedyna miło sie zajęła nieznajomym.
-Jestem Ted z drużyny McDohla! Właśnie przez przypadek odłączyłem sie od drużyny i się zgubiłem. Wy tez idziecie do podziem? Jak tak to idę z wami- Powiedział. Stanęłam stanowczo przed nim i założyłam ręce na biodrach.
-Ochlapałeś mnie, więc zapomnij- Powiedziała po czym chciałam dac swoja stopę na jego głowę aby zanurzyć go całego w tej śmierdzącej wodzie.
-Jestem wynalazcą! Mogę Ci skonstruować wspaniały płyn do kąpieli. Nawet mogę Ci stworzyć wanne, która sama Cie umyje w sekundę- Powiedział szybko Ted. Bardzo mu zależało aby żyć i dojść (jak każdemu człowiekowi).
-Zgoda!- Zawołałam.
-A pomożesz mi?- Wyciągnął moją stronę dłoń.
-Tego nie ma w umowie- Odparłam stanowczo.
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach