-Jednak żyjecie- Powiedziałam podchodząc do Jacquesa. Mieliśmy jakiś shitny pokój na dole bez jednego metra ściany, które nazywało się wyjściem i wejściem jak kto wolił.
-Gdzie jest Luc?- Zapytałam go.
-...- Blondyn nic nie odpowiedział. To było zbyt oczywiste. Ehhh...
No cóż... wyszłam i postanowiłam go poszukać (Chyba mi odbiło). Cały czas myślałam o tym przeuroczym Sasaraiu. Był taki kochaniutki, że aż dech zapiera.
-Ted! To miała być zwykła woda!- Zatrzymałam sie gdy usłyszałam to znajome imię. Spojrzałam w swoje lewo i ujrzałam go a przed nim ciemno skórą dziewczynę (Chyba dzikuskę).
-No co? Po eksperymentować nie można?- Spytał.
-Ale nie na naszych rzeczach! Teraz ta woda jest do wylania, a to jest czyste marnowanie jej!- Wytłumaczyła dziewczyna.
-Hej Ted!- Podeszłam do nich.
-Cześć! Wiem, że chcesz abym się odwdzięczył, ale teraz Aila mnie zarezerwowała teraz- Powiedział brunet.
-To nie było śmieszne!- Oburzyła się.
-Widziałeś może Luca?- Zapytałam go.
-Nie wiem... chyba... może... albo nie... zaraz! Już przypominam sobie! Szedł tędy nie dawno- Powiedział Ted.
-A jak nie dawno?- Spytałam głupio. Nastała chwilowa cisza.
-No to cześć!- Zawołałam jak nigdy nic i poszłam sobie. Poszłam tam gdzie pokazywał mi Ted. Gdy przeszłam przez korytarz znalazłam się dość w ciemnym miejscu gdzie się droga kończyła przepaścią. Spojrzała nad przepaścią gdzie była klatka i siedziała w niej wiewiórka w pelerynie? Co mnie jeszcze dziwnego spotka?
-Przyszłaś- Luc wyszedł z ciemnego konta z poważna twarzą. Mogłam się jednak głupio nie pytać oto.
-Nie! Przyleciałam- Odparłam głupio.
-Pozbyłem się swojego brata i Alison. Teraz mogę zacząć kontynuować swój plan zniszczenia świata!!!- Powiedział jak psychopata.
-Uczysz się roli na pamięć w jakimś przedstawieniu?- Zapytałam. Miałam nadzieję, że odpowie ,,tak".
-he he he... nie- Odpowiedział z cynicznym uśmiechem.
-No to po co ja się pytam?- Spytałam siebie.
-Teraz! Zamknęłam tą wiewiórkę aby Cię zaszantażować. Podobno wy dziewczyny nie pozwolicie umrzeć, a przynajmniej cierpieć zwierzętom- Powiedział chłopak.
-Eeee... jakbyś nie wiedział to nienawidzę wiewiór kiedy podczas pikniku jedna z nich skoczyła mi na głowę, a później zasypała mnie stogiem orzechów. Możesz z nią zrobić co chcesz- Powiedziałam.
-No trudno! Próbowałem- Przyłożył jedną rękę na biodro, a druga do czoła.
-A jakbym spalił twoje rzeczy?- Spojrzał na mnie swym głupawym uśmiechem. Zaczął mnie irytować. Po chwili uderzyłam go z całej siły w policzek moim prawym sierpowym po czym chwyciłam go za bluzę i zaczęłam nim trzepać na wszystkie strony.
-Luc!!! Opamiętaj ty sie! Chłopie! Nie przechodź ponownie na stronę zła!!! A od moich rzeczy wara!!!- Wrzeszczałam mu do ucha. Po chwili go puściłam po czym odrzuciłam włosy do tyłu i założyłam ręce.
-Nienawidzę Cię- Powiedział brunet.
-Ja Ciebie też! Jeśli jeszcze raz zbzikujesz z tym całym niszczeniem świata to będziesz miał ze mną poważne kłopoty. Na panowaniem świata bym się zgodziła, jeśli ja oczywiście byłabym tą władczynią, ale na jego niszczenie to ZAPOMNIJ!!!!!!!!!!- Zasalutowałam mu po czym odeszłam od niego.
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach